Czy jesteś serkiem homogenizowanym?

Homogenizacja (gr. homogenes „jednorodny”) – proces polegający na wytwarzaniu jednorodnej mieszaniny ze składników, które w warunkach normalnych nie mieszają się ze sobą. (Wikipedia)

Human Design – nauka o zróżnicowaniu.

To wiedza o tym, jak bardzo jesteśmy różni. Kiedy wkracza się w ten świat należy zapomnieć o tym, co nas łączy. O jakich podobieństwach możemy mówić. Skończyć z poklepywaniem się po plecach by dać sobie nawzajem poczucie, że robimy dobrze. Dobrze, czyli tak samo, odwołując się do tego samego wzorca myślenia, czy też działania.

Najprostszym przykładem jest moment w którym rozmawiamy z kimś, kto opowiada o wydarzeniu z jego życia i w pewnym momencie słyszymy: „Wiesz o co mi chodzi”. I jak automat odpowiadamy: „Wiem, wiem, rozumiem cię”. Naprawdę?!? Wiesz? Nigdy nie byłeś w TEJ sytuacji, Nigdy nie byłeś TĄ osobą. Więc nie wiesz. Nie wiesz co się dzieje w niej na poziomie emocji, odczuć w ciele. Nie masz do tego dostępu. Jedyne co robisz to odwołujesz się do tego co znasz, czego TY doświadczyłeś i kończysz opowiadanie rozpoczęte przez kogoś innego zgodnie ze swoją wewnętrzną narracją.

I właśnie to, co nas pozornie łączy jest podstawą homogenizacji. To uwspólnione widzenie świata i ludzi prowadzące do tego, że uznajemy coś za dobre lub złe, że pojawia się ocena. Oceniamy swoją miarą, nie biorąc pod uwagę, że ktoś może być zupełnie inny niż my sami jesteśmy. Proces homogenizacji nienawidzi indywidualizmu, zachowań odmiennych od ustalonego wzorca. „Wszystko jest ok, dopóki jesteś taki jak, my”. „Join or die”.

W tej mieszaninie jest bardzo mało miejsca na wyrażenie swojej unikalności. Jest za to wspólne powoływanie się na autorytety (niezależnie od tego, czy są nimi ludzie, czy wiedza, która została uznana za prawdziwą). Autorytety mają odmienne zdania, odmienne zdania tworzą obozy, obozy tworzą konflikty. Mój bóg jest lepszy niż twój bóg.

To jak z przeciąganiem liny. Każdy chce przeciągnąć drugiego na swoją stronę, udowodnić mu, że prawda leży po jego stronie.

W ten sposób do miksera wpadają kolejne jednostki, które wyprane z indywidualizmu stają się częścią składową serka, tracąć rozeznanie kim naprawdę są. A nie o to chodzi.

Człowiek jest po to, by wyrażać swoją własną prawdę bez chęci przekonywania do niej. Do kogo ma trafić do tego trafi. Dotrze do tych, którzy są na naszej, osobistej linii fraktalnej. Inaczej mówiąc do ludzi, którzy mają być w naszym życiu. Którym coś da nasz punkt widzenia. To nie znaczy, że będą się z nim zgadzać. To znaczy, że nasza prawda wpłynie jakoś na ich procesy poznawcze, na to, w jaki sposób oni postrzegają świat. Mówiąc wprost – nasza Prawda wzbogaci ich życie.

Warto więc zadać sobie pytanie: Czy wśród ludzi, którzy w moim życiu mogę wyrażać się w pełni? Czy dostaję od nich wsparcie? Czy może uzależnione jest to od stopnia dostosowania swoich przekonań i zachowań. A może już nawet nie wiem kim jestem? Może jestem już serkiem homogenizowanym, próbuję dostosować się do wszystkiego i wszystkich, a z wnętrza wyrywa się głos, że coś jest nie tak?!?

Miłość, zgodnie z tym jak to postrzega HD, polega na wyrażeniu istoty tego, kim jesteśmy. Nie da się tego zrobić, bez wiedzy odnośnie tego, kim się jest, i co ważniejsze, bez doświadczenia tego. I o tym mówi Human Design.

Jeśli uznasz ten tekst za wartościowy, daj łapkę, udostępnij, może ktoś na to czeka?

Dziękuję i owocnego eksperymentu.

Dodaj komentarz